Strona „Twory i Utwory” została zmigrowana na:
Wszystko będzie dobrze
Pobierz: [ PDF ] [ ePUB ] [ MOBI ]
Było przed południem. Słońce świeciło przyjemnie. Pogoda poprawiła się w ostatnich dniach. W końcu się ociepliło. Po długiej i nieprzyjemniej zimie, ta wiosenna aura była ukojeniem dla nozdrzy. Pachniało nadzieją.
Wyszedłem z domu lekko ubrany, chyba trochę za lekko. Nie było jeszcze tak zupełnie ciepło, ale nie przeszkodziło mi to podekscytować się wiosną przedwcześnie. Cierpliwość nigdy nie była moją mocną stroną. Obym się nie przeziębił, pomyślałem instynktownie, kiedy zerwał się chwilowy wiaterek, ale wmówiłem sobie prędko, że to wiosenny wiatr, a tego typu wiatr jak wiatr wiosenny nie może zrobić mi krzywdy, wszak przynosi on tylko nadzieję, świeżość i ukojenie. Nadzieja nie wyrządziła jeszcze nikomu krzywdy, prawda?
Już nawet takie przypuszczenie brzmi niedorzecznie.
Syzyf
Tego dnia Syzyf dotoczył kamień ledwie do połowy wzniesienia. Kiedy nagle zaczął tracić siły we wszystkich kończynach jednocześnie, spojrzał ze zrezygnowaniem w górę. Spostrzegłszy gigantyczną odległość dzielącą go od celu, resztkami sił usunął się zwinnie spod toczonego głazu i pozwolił mu sturlać się na dół.
Fusy z yerba mate
Smak raczej gorzki, choć głębia odczucia
pozwala gorycz zamieniać w przyjemność;
nadzieja woni i ciepła wyklucza
zahamowania, więc wchodzę w to w ciemno;
susz spija wodę, tych doznań spragniony —
oddaje siłę, aromat, namiętność,
czystość, klarowność, energię i pomysł,
jak znieść tę chwilę i każdą następną;
zalewam dalej: choć uczucie słabnie,
wciągam je mocniej, raptowniej, tak jakbym
dusił się, tonął, lecz zostaję zawsze
z fusami z yerby — gdzieś w cień wysypany;
mimo gorzkości, zawodu, bezsennych
nocy, szaleństwa — niecierpliwy wrażeń
czekam z napięciem bez żadnych pretensji
na każdy kolejny łyk gorzkiej mate.
Papugi
Siedzi papuga z drugą papugą
w klatce i mówi z rozwartym dziobem:
„słowa nie mówią!”, „słowa nie mówią!”,
„nie duś ich w sobie”, „nie duś ich w sobie”.
Druga papuga na pierwszą zerka
i zamiast śpiewać słowo za słowem,
rzuca bezwiednie: „czego się lękasz?!”,
„czego się lękasz?”, „nie duś ich w sobie”.
Kronika Nabular
I
Jest trzysta siedemdziesiąty ósmy dzień periodu Quax. Dzisiaj przypada sto trzydziesty drugi dzień inwazji. Czy to naprawdę trwa już tak długo? Ludzie powoli zaczynają działać mi na nerwy. Odkąd przybyli na Nabular w tych gigantycznych spodkach, które mogliśmy obserwować wchodzące w Nabulariańską atmosferę, nie przestają nam zachodzić za skórę.
Mazanie po gębie
Za mało w dobie jest godzin i minut,
zbyt dużo myśli prowadzi do złudzeń,
za dużo — schodów, a za mało przygód,
zbyt wiele sińców, kuksańców i stłuczeń;
Ziemia — za mała i ledwie nas mieści,
chmury wysoko, że nie da się dostać,
za mało kunsztu jest w śmiałej poezji,
za dużo prawdy w nieśmiałych pogłoskach,
za dużo płaczu, rozterek i zmarszczek,
poleceń, odmów, kłopotów, koszmarów,
zbyt mało chęci i piękna i prawie
wystarczająco fantazji i czarów;
czas jest zbyt wartki, powieki — za ciężkie,
los jest cyniczny, a słowa złośliwe,
oddech — zbyt drżący, pragnienie — zbyt wielkie,
życie — zbyt piękne, by było prawdziwe.
Biały wiersz
Biały wiersz
jak nasze sumienia,
zanim zaczęto grzeszyć,
psocić,
czuć,
żałować,
pragnąć,
kochać,
rymować.
Biały wiersz
jak nasze istnienia,
kiedy człowieczeństwo odebrało nam rozum,
kiedy szaleństwo ukręciło łeb namiętności.
Stos wszechświata
Wynalezienie chwilowidu dało Edowi Edwardowi nie podwójną, nie potrójną, a poczwórną Nagrodę Nobla w roku 2042. To pierwszy i dotąd ostatni taki przypadek w historii. Nikt wcześniej nie odebrał Nagrody czterokrotnie, w czterech różnych kategoriach, w dodatku jednego wieczoru. I Edward byłby pierwszy — gdyby tylko pojawił się na uroczystej gali w Filharmonii Sztokholmskiej.
Lekcja fizyki
Żył dawno brodaty uczony:
zbudował rakietę i wzleciał nad miasto;
na skrzydłach odwagi niesiony,
otoczył planetę, uśmiechnął się dziarsko,
podrapał się w brodę zuchwale,
pomyślał: dlaczego nie podnieść by Ziemi,
wszak mogę, dlaczego nie zanieść
tam świata, gdzie lepsze mu światło zaświeci?
Rozpędził brodaty rakietę,
by podejść do świata z impetem,
lecz spotkał opór ze strony grawitacji
i przywalił czołem w planetę.